Bardzo lubię używać cieni tej firmy. W dzisiejszej recenzji skupię się na cieniach sypkich. Cienie są mocno napigmentowane i naprawdę trwałe. Na powiece utrzymują się naprawdę długo, oczywiści dla większej pewności lepiej nakładać na bazę. Bogata gama kolorów do wyboru, aż 36 intensywnych odcieni. To co w nich lubię przede wszystkim to to że ten sam cień może dać odmienny efekt w zależności od sposobu nałożenia. Nie ukrywam, że nakładanie wymaga pewnej wprawy, ale nie ma przecież rzeczy nie do nauczenia.
Moim niepodważalnym ulubieńcem jest odcień o numerze 26 (biel z małymi złotymi i różowymi drobinkami) genialnie wręcz mieniący się. Idealnie nadaje się do rozjaśniania kącików oczu, rozcierania innych kolorów, a także jako rozświetlacz na szczyty kości policzkowych. Wprost idealny w makijażach ślubnych.
Sypka konsystencja sprawia, że opakowanie należy otwierać dosyć ostrożnie. Niestety dosyć łatwo cień rozsypać. Najbezpieczniej pojemniczek przed otwarciem opukać. Opakowania pozwalają na łączenie pojedynczych odcieni razem w tzw. piramidki.
Przystępna cena, 11 zł za opakowanie. Atutem tutaj jest wydajność pojedynczego opakowania.
Szkoda tylko, że nie są w szeroko dostępnej sprzedaży. W swoje jak dotąd zaopatrywałam się na targach kosmetycznych. Chociaż na pewno można je kupić w internecie.
Gorąco polecam do przetestowania, wybór odcieni jest tak bogaty, że każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.